Konkurs " Macierzyństwo czas zmian w życiu "

7.4.15



Regulamin Konkursu : "Macierzyństwo czas zmian w życiu "

1. Organizatorem konkursu jest Blogomama.
2. Konkurs odbywa się na blogu : blogowamama.blogspot.com 
4. Udział w konkursie jest bezpłatny i dobrowolny.
5. Jedna osoba może wysłać tylko jedno zgłoszenie.
6. Zgłoszenia przyjmowane są pod wpisem konkursowym na blogu.
7. W konkursie udział wziąć mogą wyłącznie osoby pełnoletnie posiadające pełną zdolność do czynności prawnych.
8. Aby wziąć udział w konkursie należy polubić FB Blogomama i sponsora Canpol Babies - Udany Początek Macierzyństwa. Udostępnić publicznie post konkursowy w serwisie Facebook i zgłosić udział w komentarzu .
9. Uczestnik oświadcza , że jest autorem tekstu i nie jest on skopiowany  z internetu tym samym zezwala na jego przetwarzanie.
10. Konkurs trwa od 07.04.2015 do 22.04.2015 do godz. 23.59
11. Wyłonienie zwycięzcy nastąpi 23.04.2015  pod wpisem konkursowym.
12. Nagrodą w konkursie jest:
- Laktator Basic 
- podkłady poporodowe
- wkładki laktacyjne 
13. Zwycięzca nie może wymienić nagrody na jej równowartość pieniężną.
14. Zwycięzca ma obowiązek podać swoje dane teleadresowe do sponsora konkursu w ciągu 3 dni.
15. Wysyłka możliwa tylko na terenie RP.

Zasady konkursu :

1. Zgłoś udział poście wpisem konkursowym w serwisie Facebook .
2. Udostępnij post.
4. Polub sponsora Canpol Babies i organizatora Blogomama
5. Wykonaj zadanie w komentarzu odpowiedz na pytanie:
Co zmieniło się w twoim życiu gdy dowiedziałaś się , że zostaniesz mamą.
Opisz jakie towarzyszyły ci uczucia .

Wyniki konkursu :
Anna Hordecka !

Przeczytaj także

8 komentarze

  1. W moim przypadku zostanie mamą nie było prostą sprawą. Od kilku lat chorowałam na niedoczynność tarczycy. I kiedy postanowiliśmy że chcemy starać się o dziecko byliśmy pewni że 2,3 miesiące i bach. Z miesiąca na miesiąc entuzjazm opadał a pojawiło się rozgoryczenie i pytanie co jest nie tak. Po 2 latach udało się tak poprostu 2 kreski na teście ciążowym nieprawdopodobna radość tymbardziej że minęły 3 miesiące od ślubu i zaczęło się wszystko układać. Jednak na wizycie u ginekologa na usg brak pęcherzyka a po kilku dniach w 7 tyg. poronienie samoistne... dużo łez , ból . Po wizycie u endokrynologa dowiedziałąm się że mam zapalenie ołatów tarczycy i mój organizm może odrzucać płód .Jak to lekarz stwierdził że mogę być 100 razy w ciązy i nie utrzymać jej, szok dosłownie szok. Ale nie poddaliśmy się po 2 miesiącach znów 2 kreski , Zwiększenie dawki leków , beta hcg słabo przyrasta , plamienie 7 tydzień. strach czyżby znowu to samo? zadawałam sobie to pytanie ale wierzyłam że będe mamą ;-) w 9 tyg. lekarz ginekolog pokazuje mi monitor a tam moje małe maleństwo z bijącym sercem, słowa lekarza że wszystko ok , gratulacje, Myślałam że zlece z fotela , taka goluśka i tam będę leżeć póki mnie z ziemi nie ściągną . Radość to mało powiedziane chciałam krzyczeć z radości . czekać na ten moment 2 lata było warto . A teraz mój mały cud śpi obok mnie, i kto by pomyślał .......;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o nas to nasza historia brzmi następująco. Z narzeczonym jesteśmy parą od 7 lat. Jako że mój ukochany jest starszy ode mnie o 4 lata jego potrzeba posiadania dziecka przyszła dość szybko. Jako że ja sama czułam się jeszcze jak dziecko ciągle zbywałam go zdaniem "Nie jestem jeszcze gotowa". Pewnej bardzo nudnej niedzieli jakby z nieba naszła mnie myśl że właściwie to na co ja czekam? Zawsze chciałam zabezpieczenia finansowego, swojego mieszkania, ale nic w tym temacie nie robiłam bo wygodnie było mi mieszkać z rodzicami. No i tego dnia naszła mnie myśl że chciałabym byśmy stworzyli naszą małą rodzinkę i TAK! JESTEM GOTOWA NA DZIECKO! Mój partner był wniebowzięty :) I tak postanowiliśmy że nie będziemy mieć parcia na dziecko tylko przestaniemy się zabezpieczać. Mijał rok, dwa nie zabezpieczaliśmy się a ja nie zachodziłam w ciążę.Myślę że było to spowodowane stresem w pracy i wieloma innymi czynnikami rodzinnymi, gdyż relacja z moją mama nie była idealna. Aż do sierpnia zeszłego roku. Pojechaliśmy na urlop nad morze. Sami bez chordy znajomych, bez imprez- trochę jak emeryci- ODPOCZĄĆ. Były wieczorne zachody słońca przy piwku, kolacje i były także namiętne chwile uniesienia. :) Po dwóch miesiącach zaczęłam się źle czuć... Były mdłości, totalny brak sił. Zrobiłam test i dosłownie po sekundzie pokazały się II kreski. Byłam w szoku, ale miałam wrażenie że to wszystko dzieje się jakby obok mnie. Poszłam do pracy na nockę, na szczęście była lajtowa. Następnego dnia umówiłam się do lekarza, który potwierdził ciążę :) Nie pamiętam drogi do domu, szłam jakby otumaniona. Niby miałam świadomość że w każdej chwili mogę zajść w ciążę ale jak nadszedł ten moment z którego odwrotu już nie ma... SPANIKOWAŁAM. Mój ukochany przyjął to z ogromną radością, a ja przez tydzień chodziłam z bólem głowy i myślami jak to będzie... I tak jestem w 8 miesiącu ciąży i nie wyobrażam sobie że mogłoby być inaczej. Po szoku jaki zgotował mi los jestem teraz najszczęśliwszą osobą na świcie. Ciąża jeszcze bardziej zbliżyła nas do siebie z naszym partnerem. Mamy w końcu realne plany na dalsze życie, a myśl o naszej córeczce niesamowicie napędza nas do działania. W końcu papiery o mieszkanie złożone, rozplanowaliśmy wydatki tak że z całą wyprawką zdążyliśmy do porodu. Obeszło się bez pomocy rodziców, którzy krótko mówiąc zachwyceni nie są pojawieniem się wnuczki na świecie. Choć nie raz mam dzień że z ich powodu łzy żalu płyną po moich policzkach, że z mamą której jak nigdy wcześniej właśnie teraz potrzebuje niestety porozmawiać normalnie nie mogę ponieważ robi mi wszystko na złość, w niczym sama bezinteresownie nie ma ochoty pomóc, a na każdą moją nową wiadomość po wizycie u lekarza reagowała tak że doprowadzała mnie do płaczu ..
    WIEM że mojej córeczce niczego nie zabraknie! Na szczęście moi przyszli teściowie choć mieszkają za granicą niesamowicie podnoszą mnie na duchu, po każdej wizycie u lekarza dzwonią by dowiedzieć się co i jak..No i jeszcze mój niesamowity ukochany który będzie najcudowniejszym tatą na świecie, który każdego dnia głaskając mnie po brzuszku opowiada naszej córeczce jak mu minął dzień, i co dla niej przygotowujemy. Że ją kochamy i doczekać się jej nie możemy...Choć są sprawy które są dla mnie bolesne staram się by ten czas ciąży był radosnym czasem oczekiwania na cud.. Cud którego doświadczymy już za miesiąc... Cud który zmieni nasze życie... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja historia zaczęła się mniej więcej tak.. Gdy skończyłam 18stkę bardzo chciałam mieć dziecko ze swoim partnerem . Mieszkałam z nim już jakiś czas kocham go nad życie.. Próbowaliśmy raz drugi trzeci i nic.. Test za testem.. a pewnego ranka, gdy wstałam było mi tak niedobrze :( pierwsza myśl jak ja mu to powiem ? co na to tato? Ale nie było żle .. obecny mąż przeszczęśliwy wręcz skakał z radośći :) po teście przeca tak naprawdę niewiadomo do końca, więc zapisałam się na wizytę ... Tak nie mogłam się jej doczekać aż w końcu nadeszła ta chwila wszystko się potwierdziło i w końcu sama się udoskonaliłam w myśli będę mamą będę miała najpiękniejszy skarb pod słońcem .. :)Płakałam ze szczęścia wracając do domu . Zbierały się myśli jak teraz to wszystko będzie wyglądać, ale najpierw do rodziców powiedzieć o tym. Pamiętam do dziś ŚP. ojca spojrzenie w moje oczy i jego uśmiech na twarzy "Będę dziadkiem :) I jak dobrze Aguś, że Ty 18stkę skończylas hehe .. śmieje się wspominając ojca słowa. Był to pierwszy jego wnuk jakiego doczekał .. Ale wracając do tematu kolejna wizyta i usg Syn :) cieszyłam się za każdym razem gdy szłam do ginekologa, bo dla mnie to były przeżycia zobaczyć i usłyszeć bijące serce.. Skarb, który niosę pod sercem .Poród pierwszy trwał ponad 10 godzin zanim na świat przyszedł, ale gdy spojrzałam na niego każdy ból odszedł w niepamięć Odmienił moje życie, wszystko wokół niego się toczyło i toczy teraz ma 6 lat i kocham całym sercem , gdy skończył 3 latka zaszłam w drugą ciąże tak samo się cieszyłam każda wizyta, każde spojrzenie na zdjęcie usg :) i też bałam sie porodu choć poszło o wiele szybciej ,Syn sam nie mógł doczekać się siostry. Chcieliśmy bardzo parkę i ją mamy jesteśmy dumnymi rodzicami. Faktycznie mając dzieci masz i obowiązki nadchodzą czasy na zmiany, ale te lepsze .. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A wiec ja mialam uczucie spokoju, bezpieczenstwa i miłości. Maz przy porodzie i pomimo ze kazali mu wyjsc bo dziecko wyciagane bylo vacum on sie postawil i zadbal.o wszytko do samego konca bylam spokojna i wiedzialam ze moge sie czuc sie bezpiecznie bo on o nas zdba. A kiedy usłyszałam placz synka po prostu zakochalam sie w nim ;) kiedy polozyli mi go po porodzie a on sie uspokoil bylo to.najpiekniejsze uczucie na swiecie. <3 nie ma nic piekniejszego niz prawdziwa trwala miłość matczyna ktora trwa do dzis i trwac bedzie woecznie. A przed porodem wiadomo uczucie strachu zeby wszystko bylo ok i czy sprostam nowej roli - matki :) pzdr Ania Jankowiak z synkiem

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie poszlo szybko i łatwo ;) planowalismy ze od razu pp slubie dzidzie. Od razu sie staralismy ja dojezdzalam do pracy ok 150 km do pracy bo przeprowadzilam sie do meza. W lipcu slub a we wrzesniu kiedy juz odpusciilismy i mialam zamiar zmienic prace nastala niespodzianka. Byla piekna bo bedac w pracy kolezanki smialy sie od slubu ze jestem w ciazy ale wtedy nie zartowaly ;) mimo ze byl 1 dzien po terminie okresu nie bralam po uwage ciazy ale kolezanki tak sie smialy ze pojda po test ze zadzwonilam do meza i kazalammu kupic ;) a rano kiedy zrobilam to nie moglam uwierzyc to byla najwspanialsza chwila w zyciu ;) wiedzac ze nosze w sobie taka malutka istotke poczulam ze teraz bede za kogos odpowiedzialna, ze skonczy sie takie latanie a zaczna obowiazki i mimo mlodego wieku podobalo mi sie to. Po prostu czulam ze chce buc mama i ze moje marzenie sie spelnilo. Na dodatek okazalo sie ze to coreczka;) bylam tak szczesliwa ze nie da sie tego opisac. Czulam takie podekscytowanie nowa sytuacja a zarazem pojawialy sie obawy:( czy dam rade? Czy bede dobra mama? Czy dzidzia bedzie zdrowa? Oj to ostatnie bylo najgorsze gdyz w ciazy wlasnie dowiedzialam sie ze corka ma jakas chorobe ktora polega na splaszczeniu glowki, drugie ze cukrzyca ciazowa wtedy sie zalamalam ale zmienilam lekarza i okazalo sie ze to pomylka ale to co wtedy czulam to tylko moje. ;) przyjscie na swiat takiego skarba to nie tylko wielka odpowiedzialnosc ale takze trud wychowania, wstawania w nocy. Do tej pory nie rozumialam tych mam ktore wpatrywaly sie w spiace dziecko czy sprawdzala czy oddycha a teraz sama to robie. Macierzynstwo to piekne uczucie i przezycie. To ciagle uczenie sie siebie na wzajem :)
    Jest to trudna nauka ale usmiech czy radosc dziecka wszyatko wynagradza. Ta nagroda bylaby dla nas pieknym prezentem. Wlasnie probujemy po 10 msc karmienia piersia przejasc na mm i jest problem. A musze wrocic do pracy wlasnie 150 km od domu na caly dzien. Wiec moze wlasnie sciagala bym mleczko i mieszala z mm i wtedy by zalapala moja gwiazda ;) bo na razie jest ryk... Laktatora nie mamy a bylo by super moc zpstawoc swoje mleczko ;) pozdrawiam i powodzenia pozostalym ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, jestem ... podwójną mamą. Bo to, że moje (drugie) dziecko jeszcze chwilę będzie w moim brzuchu nie wyklucza tego by tak mnie nazywać. Teraz już takiego szoku nie ma, jak za pierwszym razem, ale pamiętam, że wtedy nazywanie siebie mamą trochę czasu mi to zajęło... Teraz jako mama przedszkolaka nie mam zbytnio czasu na roztkliwianie się nad obecną ciążą, na śledzenie wszelkich dziecięcych nowinek czy sprawdzanie co w danym tygodniu u mojego nienarodzonego się dzieje ;) Ale za to pierwsze dziecko... och, ono dostarczyło emocji i zmian w moim życiu! I o tym napiszę...


    UCZUĆ CHAOS
    Moje wrażenia? Jak zobaczyłam te kreski to w pierwszej sekundzie się szeroko uśmiechnęłam, a w drugiej rozpłakałam. Sama nie wiedziałam czy z radości czy nie. Chyba bardziej była to histeria... I niestety, choć może tak miało być, przez pierwszych kilka tygodni, może nawet ze dwa miesiące moja radość była przytłumiona, na pierwszy plan bowiem wysuwało się tylko przerażenie i strach. Niesprecyzowany, po prostu taki chaos w głowie. I miałam nawet czasami wyrzuty sumienia i pretensje sama do siebie - dlaczego się bardziej nie cieszę, przecież to nie była wpadka, to było planowane, chciałam tego.

    MĄDRA MATKA NATURA
    Na szczęście tak to wszystko chyba jest w naturze skonstruowane, że z każdym dniem nawet nieświadomie człowiek się do tej myśli przyzwyczaja. I w końcu radość wysunęła się na pierwszy plan. Myślę, że nie bez znaczenia było pierwsze USG, które przemawia jednak bardziej niż tysiąc złów. Bo przecież wiedziałam, że jestem w ciąży, ale zobaczyć na własne oczy, że jest coś, co rusza się w brzuchu - bezcenne. Co prawda z drugiej strony to uczucie lekko przerażające i trochę kosmiczne mieć żywe stworzenie w swoim brzuchu :)

    LĘKI- ŚWIADOME I NIE
    Gdy już ochłonęłam, odpoczęłam po maksymalnym zmęczeniu podczas 1 trymestru, zaczęłam się znów denerwować. Uświadomiłam sobie, że w sumie to nic nie mam załatwione i nic nie wiem... I mówiąc NIC mam na myśli WSZYSTKO. Ani nie oglądałam szpitali, nie zdecydowałam, gdzie będę rodzić, nie poznałam żadnego lekarza, który pracuje w szpitalu, nie jestem zapisana do szkoły rodzenia, a nawet nie wiem kiedy należy się tym zainteresować, zapisać, ani gdzie ... A co potem, z samym dzieckiem? Nie mam planu jak przerobić nasze mieszkanie. Ta ciasnota mnie przeraża, nie wiem jak to będzie, myślę, że najbardziej dręczące jest to, że po prostu nie mamy na to planu... Świadomość tego, że czas leci, a nasza wiedza, informacje, wyprawka dla dziecka nie ruszają do przodu powoduje chyba we mnie strach.


    ŚWIAT DZIECKA - MAŁE STWORZENIE, A ILE RZECZY...
    Któregoś dnia postanowiliśmy więc z mężem wybrać się pierwszy raz do sklepu z artykułami dziecięcymi. Na razie tak żeby się rozejrzeć, nie kupować, nie pytać, po prostu rozejrzeć. Dodam, że oboje z mężem nie mamy pojęcia o tym, co należy do takiej wyprawki. Ani w rodzinie ani wśród znajomych nie mamy nikogo, kto ma małe dziecko, niemowlę, noworodek to dla nas jak istota z innego świata... Weszliśmy, oglądaliśmy, po półgodzinie wyszliśmy. I tak jak weszłam tam w dobrym nastroju, optymistycznie nastawiona, radosna, tak wyszłam zdołowana... Przerosło mnie tam wszystko.
    Przerosły mnie ceny - wózki, nosidełka, foteliki samochodowe, łóżeczka, wanienki, przewijaki - to kilka naszych pensji. Należałoby więc już teraz kupować by rozłożyć to w czasie...
    Przerosły mnie rozmiary - nie wiem gdzie postawimy wanienkę, nie mamy wanny, tylko malutki prysznic. Można kupić od razu wanienkę na stojaku czy w połączeniu z przewijakiem - wszystko fajnie, ważne w końcu by dobrze sobie zorganizować miejsce naszego malucha, jednak to jest zdecydowanie większe gabarytowo niż sobie wyobrażałam, niż oglądałam w internecie. I znowu mnie to dobiło - dlaczego tak małe dziecko wymaga tak wiele miejsca??
    Przerosła mnie oferta - same wózki i foteliki w sklepie zajmowały jakieś 5-6 rzędów w wielkiej hali...


    A teraz, po około 4 latach od tamtych przemyśleń... cóż - my swoje, a życie swoje :)


    OdpowiedzUsuń
  7. Od kiedy zostałam mamą, moje życie zmieniło się. 11tygodni temu przyszła na świat nasza Kruszynka. Już od chwili pojawienia się dwóch kresek na teście towarzyszyło nam szczęście, ale dopiero, gdy Milenka przyszła na świat, zobaczyliśmy jaki cud stworzyliśmy, staliśmy się pełną rodzinką. Wreszcie w naszych sercach nastał spokój, a miłość, którą darzymy się z mężem została rozdzielona na jeszcze jedną, malutką osóbkę. Chociaż są chwile zwątpenia, to moment kiedy dziecko uśmiecha się, wynagradza wszystko. Kiedy przytula się, szuka cycusia jest najwiiększą radością.

    Anna Jeziorna

    OdpowiedzUsuń