Okiem Mamy

Tak ma każda z nas i kocha ten stan!

30.10.15


Pcham ten mój słodki ciężar w wózku od dłuższego siedzenia w domu oboje zaczynamy wariować. Wspólnie łapiemy świeży oddech . Jest pięknie dopóki nie zabraknie chrupek i innych tajnych przekąsek mamy , które muszę mieć zawsze na wychodnym najlepiej schowane przed tym łakomczuchem bo skonsumuje je wszystkie już na starcie spacerowania. Naprawdę jest nieźle kiedy jest uziemiony przypięty pasami wózku ta chwilo trwaj jak dłużej!:) Taki mój relaks kończy się gdy dojdziemy do parku sam próbuje się jak najszybciej wydostać a spróbowała bym go nie wyciągnąć;).
Zaczyna się jogging a później to już przechodzimy w fazę sprintu! Nie ma mowy o sekundzie spędzonej na ławce Marcek nawet nie lubi się do niej zbliżać zdecydowanie woli ucieczkę w stronę ulicy nie daleko albo pościg za wronami . Chuśtawki zjeżdżalnie i inne a po co to? my przychodzimy na wybieg;D moje dziecko jak spuszczone z łańcucha nie ma na to czasu i chęci. Chodzimy na spacery tak często a zawsze jest dokładnie tak samo. Zdyszana w końcu próbuje go przekupić by wsiadł do wózka jeśli się uda w sumie się cieszę , że już wracamy. Mam nawet cichą nadzieję , że w domu uda się wyciągnać nogi , ale Marcek od wejścia przekonuje mnie , że tak nie będzie. Obojętnie czy fotel , sofa , stół , krzesło na wszystko się wdrapie i to w błyskawicznym tempie zaczynamy więc ćwiczenia asekuruje go a następnie ściagam gdy widzę jak próbuje sam się ześlizgnąć strach przed kolejnym upadkiem przyśpiesza moje ruchy. Ta zabawa w moim towarzystwie już go tak nie rajcuje i nie daje tyle frajdy jakby to robił sam więc w końcu kończymy dźwiganie podciąganie i przechodzimy do zabawy nie wymagającej już takich sprawności fizycznych robimy to co oboje lubimy klocki w ruch. Marcel lubi je układać w towarzystwie gdy ja się rozkręcam ma już dosyć tego zajęcia sięgamy po puzzle i poznajemy zwierzątka albo wrzucamy do pudełka to dopiero zabawa najlepsza i jedną z dłuższych.Nie obejdzie nam się bez seansu klubu przyjaciół Myszki Miki wiecie , że ta bajka hipnotyzuje ! dlatego w ciągu dnia mogę być w kontakcie z wami albo podczas drzemki gdy już inne sprawy mam z głowy. Ta bajka jest przepustką do chilloutu matki!! Spokojnie trzymamy fason Marcelowi przypadają 2 odcinki dziennie w porze śniadaniowej i kolacji. Gdy przychodzi wieczorowa pora często padam z nim i chrapie u boku mego księcia wymęczona testami sprawnościowymi obowiązkami w domu odpływam choć wcześniej mam tysiąc pomysłów i planów na wieczór ;) Za nim odpadne nucę pod nosem jeszcze piosenki z klubu Myszki Miki sprzątając nasze klocki ułoże sama z nich wieże i przy okazji nadepnę na inną grająca zabawkę (zawsze na jakąś trafie nie ma bata!) wysłucham jej ba już na pamięć ją znam a potem spoglądam na mojego śpioszka w łóżku i śmieje się sama do siebie. Zjadłam mu przy okazji pół paczki chrupek i podkradłam ulubione lentilki a jutro jak poparzona będę ich szukać na mieście. Oszalałam dla niego wszystkie to robimy! nasz świat staje się zwariowany ta jest strasznie zakręcony przez nasze dzieci. Wygłupiamy się wydurniamy dla nich 100 razy bardziej cieszy nas gdy kupimy im coś zamiast sobie i jakie to szczęście gdy się podoba bo przecież dziecku się zawsze przyda a nam nie koniecznie w tym momencie możemy poczekać przecież grzecznie w kolejce prawie zawsze sobie to mówimy ;). Wspólnie oglądamy i śledzimy te wszystkie bajki czytamy i przeżywamy razem. Wymyślamy nowe zabawy dla tych słodkich szczęśliwych min i hałasu radości w tle bo jak za duży spokój to zawsze coś nie tak i zaczyna nam czegoś brakować. Inni się dziwią a nam się podoba ten zwariowany stan. Znajomi mają nas za gatunek dinozaurów na wymarciu bo życie towarzyskie dawno przestało istnieć zostały nam tylko wypady od święta tak te dni kiedy możemy się gdzieś wyrwać i wyjść bez dziecka albo spędzić u znajomych to dla nas święto!! Cieszymy się jak głupie na wychodne a za moment już tęsknimy;) Wolimy życie na wysokich obrotach z zawirowaniami i akcją , którą dostarczają nam te małe istoty niż bezbarwną nudę. Upocone po całodziennym ganianiu wieczorami padamy jak muchy , zdążymy się jeszcze rozczulić widząc nasze śpiące robaczki i jakoś tak od razu nam lepiej. Marudzimy , narzekamy często się wkurzamy a za chwilę wszystko nam przechodzi taa często jeszcze dręczą nas wyrzuty sumienia. Trudno to w całości komuś ogarnąć nie znając tego stanu patrząc tylko z boku. Wszystkie kochamy ten nasz mały zakręcony świat i wszystkie te szaleństwa , które robimy dla swoich dzieci.Takie już jesteśmy i choć wielu tego nie zrozumie dobrze nam z tym i uwielbiamy ten stan;)








Przeczytaj także

3 komentarze

  1. Która mama nie jest zmęczona opieką nad dzieckiem.Ale to jest pozytywne zmęczenie,takie które nam daje siłę na każdy nowy dzień.Tak kocham ten stan i nie zamieniłabym macierzyństwa za nic innego w świecie.

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas też jest podobnie, ze gdy tylko zbliżamy się do parku w którym jest plac zabaw córcia od razu wyskakuje z wózka. Mimo, ze jeszcze nie chodzi to szaleje już na sam widok znajomego jej miejsca. Uwielbia się huśtać i teraz każdy spacer nie obędzie się bez huśtawki. A dopiero co leżała w wózku i tak można było chodzić swoimi ścieżkami:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo zmęczenia , czasami naprawdę mam dosyć . Mama w ciąży plus do tego dwuletni , pełny energii synek och ... zmęczenie naprawdę czasami sięga zenitu , ale cóż wystarczy jeden jego uśmiech , buziak , który dostanę od niego bez interesowanie i mam siły do dalszego działania ;*

    OdpowiedzUsuń